Koncerty na których nie byłem, … a szkoda [Gary Moore Live Blues] /odcinek VII
Nie wiem za co bardziej lubię Gary Moore’a. Za lata siedemdziesiąte gdzie grał w legendarnym Colloseum? Czy za solowo w koncertowej Paryżance? Czy za 4 wymiatające hardrockowe albumy począwszy od Victims of the Future, czy też za ucieczkę w bluesa w latach 90 tych? A może za irlandzką zadziorność, która zostawiła na twarzy szramę, a może wyłącznie za niezrównany gitarowe kawalkady, riffy, solówki …
26.03.2020 18:00