„A ona z ręką w ręku boga szła
krokiem ścieśnionym wstęgami całunu,
niepewna, cicha, cierpliwości pełna.
Skupiona jak nadziei wielkiej człowiek,
nie dostrzegała męża, co szedł z przodu,
ani też drogi, która wiodła w życie.
Skupiona w sobie. Istnienie w niej śmierci
jak pełnia ją wypełniało.
I niby owoc słodyczy i mroku,
tak pełna była swojej wielkiej śmierci,
tej nowej, że nie pojmowała nic.”
Rainer Maria Rilke
Ta piękna interpretacja dzieła wystawionego we francuskiej Opera Comique na długo zapadnie w Waszej pamięci. Reżyser Aurélien Bory luźno podchodzi do praw fizycznych planu i bawi się grawitacją oraz perspektywą. Wizualnie zdecydował się wykorzystać wszechświat i procesy współczesne Berliozowi, jakby chciał zanurzyć widza w XIX wieku. To dzięki fizycznemu i optycznemu urządzeniu wynalezionemu wówczas, Aurélien Bory przedstawia „przejście” Orfeusza między światami żywych i umarłych. Ta metoda złudzenia optycznego pozwala obiektom - lub osobom - pojawiać się i znikać poprzez grę odbić lub przezroczystości światła, przy użyciu cienkiej tafli szkła (obecnie zastąpionej lekkim plastikiem) i specjalnego oświetlenia. Projektor o wysokiej rozdzielczości umieszczony nad sceną emituje obraz na przezroczystej powierzchni. Obraz jest następnie odbijany na przezroczystym ekranie, zwykle nachylonym pod kątem 45 °, co daje wrażenie głębi. Dla Auréliena Bory'ego przestrzeń liczy się ponad wszystko: „Scena jest przestrzenią”. Również obsadzenie w dwóch głównych rolach kobiet jako Eurydyki Hélène Guilmette, a jako Orfeusza Marianne Crebassa jest bardzo ciekawym zabiegiem.
Szczególnie gorąco polecam:
Komentarze