Wykorzystujące totalnie możliwości jakie daje współczesna technika sceniczna. Artystka nie udaje ani przez chwilę, nie chowa się za chórki, tancerzy, światła, czy obrazki. Beynoce idzie na całość, chce przebić widzem podłogę, by ten wychodząc z koncertu powiedział. „Widziałem, słyszałem, czułem wszystko”.
Jakieś uwagi? Owszem, nawet bardzo. Wszystko jest podane ex katedra, bez milimetra miejsca i sekundy czasu, by widz mógł być czymś więcej, niż tylko odbiorcą. Jeśli idę na koncert, chcę być jego częścią, a nie wyłącznie cząstką wielotysięcznej publiczności zmasakrowanej nowoczesnym wydaniem MTV.
Komentarze