Uwielbiam instrumentalistów, którzy sięgają do istoty rzeczy, bez konieczności epatowania swoją wirtuozerią. Potrafią jednym dźwiękiem, jednym riffem coś opisać, oddać. Bez wątpienia Miles Davis był kimś takim. Szczerze, to usłyszałem o nim słuchając płyty Fahrenheit Toto gdzie na finał usłyszycie Państwo genialny "Don't Stop Me Now z trąbką Miles’ a Davisa w roli głównej. I od tego wszystko się zaczęło. Każdy koncert jest inny, stąd duża trudność znalezienia tego najlepszego, dla mnie ten z Paryża jest tym, który polecam do zadziwienia się MD.
Komentarze