„Marsz” Jan Brzechwa
Bije godzina niezapomniana
zakręt historii - druga zmiana
Trzeba zwycięstwu drogę torować,
Marsz rozpoczęty, Partio prowadź!...
Chowa spekulant worki w sklepie,
Kołtun z trwogi pacierze klepie...
Wiedźmy po domach straszą dzieci,
Masła nie ma, wzięli "Sowieci"...
Pasibrzuch wiejski chłopów judzi
Na Sybir będą wywozić ludzi
Żyje, mąci, knowa podziemie,
Walka trwa dalej, wróg nie drzemie,
Kto nie z nami, będzie z nami,
Kto przeciw nam - piła go złamie!
Który tam? Z drogi. Partia kroczy,
Twoja partia ludu roboczy
Wspólnie pracować, wspólnie budować
maszerować! Partio, prowadź!
„Kto z kim przestaje” Jan Brzechwa
Kto z kim przestaje, takim się staje -
Na pewno znacie te obyczaje?
Bocian po deszczu człapał piechotą,
Bo lubi nogi zanurzać w błoto.
Świnia podobne miewa słabostki
I chętnie w błoto włazi po kostki.
Bocian odwiedzał świnię z ochotą.
Plaskał i mlaskał: „Błoto jak złoto!”
Ona do niego szła przy sobocie,
Żeby jej pomógł nurzać się w błocie.
Kwiczała: „Dzięki, dzięki stokrotne,
Bardzo mi służą kąpiele błotne!”
Tak spotykali się wciąż na zmianę
Bocian ze świnią, świnia z bocianem.
Lecz minął okres pierwszych uniesień,
Powiało chłodem, nastała jesień
I bocian starym swoim zwyczajem
Właśnie zamierzał rozstać się z krajem.
Wtem wpadła świnia zirytowana.
„To w błocie byłam dobra dla pana?
W błocie, w kałuży i nawet w bagnie,
A teraz pan mnie porzucić pragnie?
Niech pan pomyśli: co pan wyczynia?”
Odrzecze bocian: „Wiem, jestem świnia!”
„Kto z kim przestaje, takim się staje”.
Rzekł. I odleciał w dalekie kraje.
„Na straganie” Jan Brzechwa
Na straganie w dzień targowy
Takie słyszy się rozmowy:
„Może pan się o mnie oprze,
Pan tak więdnie, panie koprze”.
„Cóż się dziwić, mój szczypiorku,
Leżę tutaj już od wtorku!”
Rzecze na to kalarepka:
„Spójrz na rzepę - ta jest krzepka!”
Groch po brzuszku rzepę klepie:
„Jak tam, rzepo? Coraz lepiej?”
„Dzięki, dzięki, panie grochu,
Jakoś żyje się po trochu.
Lecz pietruszka - z tą jest gorzej:
Blada, chuda, spać nie może”.
„A to feler” -
Westchnął seler.
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:
„Mój buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?”
Burak tylko nos zatyka:
„Niech no pani prędzej zmyka,
Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą”.
„A to feler” -
Westchnął seler.
Naraz słychać głos fasoli:
„Gdzie się pani tu gramoli?!”
„Nie bądź dla mnie taka wielka” -
Odpowiada jej brukselka.
„Widzieliście, jaka krewka!” -
Zaperzyła się marchewka.
„Niech rozsądzi nas kapusta!”
„Co, kapusta?! Głowa pusta?!”
A kapusta rzecze smutnie:
„Moi drodzy, po co kłótnie,
Po co wasze swary głupie,
Wnet i tak zginiemy w zupie!”
„A to feler” -
Westchnął seler.
Jan Brzechwa urodził się 15 sierpnia 1900 roku, zmarł 2 lipca 1966 roku w Warszawie. Naprawdę nazywał się Jan Lesman, był bliskim kuzynem Bolesława Leśmiana.
Z zawodu prawnik… ale przede wszystkim poeta i tłumaczem.
Napisał wiele utworów satyrycznych pełnych dowcipu, humoru i fantazji.
Większość z nich poświęcił dzieciom i młodzieży.
Nazywano go nawet profesorem serdecznego śmiechu…
Niemałe znaczenie w utworach poety ma gra słów.
Jego wiersze zna każde polskie dziecko już od kilku pokoleń.
Komentarze