Heinrich Hoffmann
„Złota różdżka"
Chłopczyk gap
Był sobie chłopczyna mały,
Dzieci Gapciem go nazwały…
Bo się gapił wciąż do góry,
To na dachy… to na chmury…
A co przed nim… nie dbał oto,
Lazł na oślep! W śmiecie, w błoto.
Nie uważał nic przed siebie,
Tylko patrzał… heeen!
Po niebie.
Raz… gdy z głową w tył zadartą,
Z gębą wzdłuż… i wszerz otwartą,
Szedł nasz Gapcio zagapiony
Na gołębie, czy na wrony…
I nie widział nawet tego,
Że pies biegł naprzeciw niego.
Ktoś wykrzyknął:
„Strzeż się mały!”
A on? Szedł jak ociemniały…
Psina wplątał się pod nogi,
I buch! Obaj w środku drogi.
Innym razem nasz ciemięga,
Znów oczami… do chmur… sięga…
Liczy gwiazdy… czy też ptaki,
Co w powietrzne lecą szlaki.
Łatwo spostrzec z niedaleka,
Że w pobliżu płynie rzeka…
Ale malec nie przed siebie,
Tylko… patrzy heeen!
Po niebie.
Wnet… z tą gapiowatą miną…
Jedną nóżką nad głębiną!
Młode rybki przestraszone,
Uciekają w różne strony…
I swej mamy każda pyta:
„- Co ma znaczyć ta wizyta?!”
„- Co ma znaczyć ta wizyta?!!”
„- Co ma znaczyć ta wizyta?!!!”
Chłopiec gapia ciął po niebie,
A teraz się w wodzie grzebie!
Szczęściem ludzie go dostrzegli,
Na ratunek wnet przybiegli…
Uchwycili… i po chwili…
Gapia z wody wyłowili.
Teraz patrzcie, drodzy moi!
Kto… nad rzeczką smutnie stoi?
Czy to Gapcio, czy kto drugi?
- On! To on!
- Po nim woda cieknie w strugi…
- Na kaftanik…
- Na majteczki…
- Na sandałki…
- Skarpeteczki…
- A cóż robią rybki młode?
- Wypłynęły ponad wodę…
- I… śmieją się bez litości
Z przemokłego jegomości.
- I wygląda…
- Tak jak ścierka…
- Ścierka…
- Co na boki zerka…
***********************
Dzisiaj Gapcio...
w siódmym niebie...
bo wciąż w telefonie grzebie!
Komentarze