Heinrich Hoffmann
„Złota różdżka"
Chłopiec wiercipięta
„Czy ci się choć raz powiedzie
Siedzieć grzecznie przy obiedzie?
Czy nie będziesz się syneczku,
Choć raz huśtał na stołeczku?
Czyż potrzebna dyscyplina?”
Tak zapytał ojciec syna…
A mamunia… w strachu cała,
Tylko drżała… i milczała…
I z boczku się przyglądała…
Lecz synkowi nic nie nada…
Ani groźba… ani rada!
Kręci się na wszystkie strony,
Dokazuje, jak szalony…
I potrąca stół nogami…
Aż rosołem obrus plami!
„Czyś słyszał?! Słyszałeś!!!”
Grzmi ojciec w złości,
Do małego jegomości.
Lecz… w tej chwili…
Z posłuszeństwa syn wyzuty,
Kręcił, huśtał się dopóty
Aż stołeczek się pochylił…
I nieborak buch! Na ziemię…
A padając obrus chwyta,
Ściąga wszystko… Aż go w ciemię
Uderzyła… szklanka zbita!
I nieborak… wielkiej trwodze
Pod obrusem, na podłodze.
Ojciec krzyczy w wielkim gniewie:
„Gdzie synalek? Gdzie... synalek?!”
I mamunia tego nie wie…
W strachu cała…
Tylko drżała… i milczała…
I z boczku… się przyglądała.
Aż tu ojciec daje susa…
Łaps nicponia z pod obrusa…
„Wyłaź, mały ty ladaco!
Patrz coś zrobił z moją pracą!
Zbite szklanki… i talerze.
Obiad na nic… aż złość bierze!”
**************************
I… ukarał ojciec syna,
Aż trzeszczała dyscyplina…
A mamunia?
W żalu cała…
Nad synalkiem… rozpaczała.
Komentarze